Gorce - Turbacz

Niedziela, 17 maja 2009 · Komentarze(4)
Kategoria MTB
Zaplanowana pierwsza wizyta w Gorcach miała się odbyć w sobotę ale z przyczyn pogodotwórczych sobota upłynęła pod znakiem konserwacji ghosta i raleigha (mój pierwszy poważny rower). Niedziela przyniosła ze sobą ocieplenie oraz wspaniałą słoneczną pogodę.

Punkt 8:30 wyjazd z domu z kilkunastokilogramowym wyposażeniem w stroną Gubałówki.

Jedna z wielu kapliczek w Dzianiszu

Widok od strony północnej Dzianisza


Po zdobyciu Gubałówki zacząłem kierować się w stronę Nowego Targu.

Niedzielny, poranny widok z Gubałówki

W drodze do Nowego Targu


Nowotarski rynek


Początek żółtego szlaku do schroniska Turbacz. Niestety miejscami podjazd był za stromy i zbyt kamienisty na jazdę. Musiałem iść z buta.


Kaplica Papieska



Szlak żółty później staje się na tyle przyjemny, że do samego schroniska można bez problemu podjechać na rowerze. Po drodze spotkałem parkowców, z którymi zamieniłem kilka słów. Są bardzo pozytywnie nastawieni do rowerzystów.
Muszę potrenować ponieważ tchu w piersiach miałem jeszcze sporo ale kolana nie wytrzymywały wysiłku. Momentami na podjeździe strasznie piekły.

W schronisku zgadałem się z dwoma rowerzystami i przy okazji posiliłem się naleśnikami.



Szlak czerwony na Turbacz. Miejscami zbyt stromy na rower ale największy problem stanowiły wiatrołomy.


Turbacz 1310mnpm


Pobłąkałem się w okolicy Turbacza a następnie skierowałem się szlakiem w stronę Kiczory.


Zalew czorsztyński (troszkę go widać), widok z czerwonego szlaku z Kiczory


Odbiłem w prawo na czarny szlak, z którego zbłądziłem by pojeździć po trasach nieuczęszczanych przez turystów. W takich miejscach czuć atmosferę lasu.


Koniec przygody w terenie. Do domu jeszcze kilkadziesiąt kilosów a pomału zaczynają skurcze w nogach łapać.


Kościół oraz skansen w Łopusznej




Potok Białka. Przez most już można "dziko" przejechać





Herbata z cytryną w plenerze smakuje wyśmienicie. Przy okazji napełniłem bukłak świeżym piciem. 3 litry herbaty owocowej z yarbe mate myślałem, że starczy na cały dzień.


Ostatni zdjęcia jakie zrobiłem. Jakieś 30km przed domem zaczeły mną szarpać skurcze. W piersiach miałem jeszcze duży zapas siły ale nogi padły. Od tego momentu wlokłem się do domu w ślimaczym tempie. Byle tylko dojechać.





Do domu dojechałem o godz 22:30. Dinotte na kasku się przydał:) Tak, to prawda. W końcu go kupiłem.

Pozdrawiam

Komentarze (4)

Zdjęcie, o którym wspomniałeś zostało zrobione w okolicy Trybsza. Jest to miejscowość w pobliżu Czarnej Góry.
Już się nie mogę doczekać długiego weekendu :D

Pozdrawiam

stasimon 20:42 niedziela, 7 czerwca 2009

a tak btw - przedostatnie zdjęcie, ze znakiem 30 to jest gdzieś w okolicach Czarnej Góry ? Jak tak, to jechałem tamtęd, kojarzę ten widoczek i ten zjazd :)

vanhelsing 20:18 środa, 3 czerwca 2009

Świetne zdjecia i ekstra wypad - dawno u Ciebie nie byłem i widzę co straciłem ! Mapka wędruje na dysk twardy i może uda mi się kiedyś tą traskę w wakacje pokonać :)

A te widoki... Coś pięknego, zazdroszczę tego, że masz takie coś na co dzień ;)

Pozdro

vanhelsing 20:13 środa, 3 czerwca 2009

Jak zwykle super wyjazd z przepięknymi widokami.

QRT30 06:25 sobota, 30 maja 2009
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iechc

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]